Na początku stycznia przeszły przez Polskę ogromne wichury, co widać gdy biegniemy w terenie i możemy oglądać efekty tego żywiołu, ale silny wiatr to nie tylko destrukcja.
Sprawa dotyczy dorsza – tak, dokładnie chodzi o rybkę, którą lubisz zjeść podczas urlopu nad morzem. Właśnie dowiedziałem się, że od początku tego roku będzie można odławiać mniejszego dorsza – z 38cm długości obniżyli do 35cm. Problem z tą rybą jest dwojaki – mamy jej coraz mniej, gdyż łowiliśmy za dużo, nie dając możliwości odrodzenia się stad, a do tego dorsz jest nieco „chudszy” – kiedyś 40cm ryba ważyła 800 g., teraz jakieś 600g., a patrząc na średnią masę w stadzie to z 5-7kg spadła do 2-3kg na osobnika. Jak na to nie patrzeć dorsz chudnie i jest go mniej, stąd zostały wdrożone kwoty połowowe, itd.
No, ale co z tym wiatrem? Dorsz jest rybą drapieżną, chętnie zajada szprota i śledzia, natomiast składa ikrę w zimnej, głębinowej wodzie o odpowiednim zasoleniu i natlenieniu, i tu jest problem. Bałtyk jest małym, zamkniętym morzem, na dnie którego zalegają coraz większe beztlenowe pustynie, które od lat 60tych podwajają powierzchnia w tempie co 10 lat. Złożona ikra w takich warunkach dusi się i odbudowa stada dorsza, i nie tylko dorsza, jest zagrożona. Samo falowane Bałtyku wiele nie da, gdyż natlenienie taką metodą jest ograniczone i sięga przy największych sztormach (parę dni w roku) do głębokości 40m, a to nie wystarcza. Jednak ostatnie wichury, które łamały drzewa na lądzie, pomogły dorszom w inny sposób – wg. niemieckich służb hydrologicznych niedawno mieliśmy do czynienia z historycznie silnym wlewem do Bałtyku, bardziej zasolonych wód z Morza Północnego – ponoć nie było tak wielkiego przepływu wód przez Cieśniny Duńskie od 1880 r. Tak, natura daje sobie radę i tą metodą, co jakiś czas, skutecznie zasila głębiony cięższą (gęstszą = bardziej zasoloną) i dobrze natlenioną wodą, co ma kolosalny wpływ na odtworzenie populacji ryb głębinowych.
Czy tu należy dopatrywać się decyzji Ministerstwa Rolnictwa ws. zmniejszenia rozmiarów ryb dopuszczonych do odłowu? Nie. Sprawa jest skomplikowana – dyrektywy unijne wprowadziły zakaz odrzutu – czyli wyrzucania niechcianej części połowu, a MR (w skrócie) zmniejszyła dopuszczalny do odłowu rozmiar ryby. Czy zatem człowiek chce zepsuć coś co wiatr pomaga naprawić?– Pewnie nie chce, ale… Ku przestrodze przytoczę historię. Giovanni Caboto, żeglujący pod banderą brytyjską odkrył w 1497 r. Labrador i Nową Funlandię i w dziennikach pokładowych, m.in., opisał niesamowitą mnogość ryb – było ich tak wiele, że żeglarze łapali je wiadrami – była to ławica dorsza. Później odkryta ławica nowofunlandzka była jeszcze większa i wydawała się wręcz niewyczerpalna. Nastąpił rozkwit przemysłu połowowego, który rozwijał się i żywił przez stulecia, aż przesadzono. To make long story short – w 1960 r populacja dorsza na Atlantyku spadła do 1,6 mln t, 30 lat później było to 22 tys. t., a w 1992 zakazano połowy dorsza w tym akwenie. Dzisiaj obie prowincje Kanady należą do tych – delikatnie mówiąc – mniej popularnych.
Czy chcemy siłować się z wiatrem? Raczej nie, nie mamy szans – wyobraź sobie, że energia tropikalnego, 24-godzinnego huraganu to mniej więcej tyle energii ile rocznie zużywają energii Francuzi.
Translation Anna Meysztowicz
Man vs. wind
At the beginning of January gale-force winds swept through Poland, which you can see when running in the countryside and we are able to observe the effects of this element, but strong wind is not just destruction. This issue also concerns codfish – yes, I mean precisely the fish that you like to eat during your sea holiday. I just recently found out that, since the beginning of this year, it will be possible to find smaller codfish – shortened from 38 cm long to 35 cm. The problem with this fish is two-sided – we have less and less of it as we have fished too many, not giving them a chance to reproduce in adequate numbers, and furthermore the cod is somewhat „slimmer” – once a 40 cm fish weighed 800 g, now it is approx. 600 g, and looking at the average weight it has fallen from 5-7 kg to 2-3 kg per individual. No matter which way you look at it, the codfish is slimming down and there’s fewer of them, thus fishing quotas have been introduced, etc.
But what about this wind? The cod is a predatory fish, it gladly consumes herring and sprats, however it lays its eggs in cold, deep water with the appropriate degree of saltiness and oxygen, and here is the problem. The Baltic is a small, closed sea, on the bottom of which there are growing deoxygenated “desserts” that, since the 1960s, have been doubling in surface area every ten years. Eggs laid in such conditions suffocate and rebuilding the flock of cod, and not just cod, is under threat. The undulation of the Baltic Sea itself won’t give much effect, as oxygenation through this method is limited and reaches during the largest storms (a few days a year) to the depth of 40 m, and that is not enough. However, the latest winds, which broke trees on land, helped the codfish in a different way – according to the German hydrological services we recently experienced a historically strong inflow into the Baltic of saltier waters from the North Sea – apparently there hadn’t been such a large flow of water through the Danish Straights since 1880. Yes, nature knows how to manage and, through this method, every once in a while, successfully supplies the depths with heavier (denser = saltier) and well-oxygenated water, which has an enormous influence on rebuilding the population of deep-sea fish.
Should we examine the decision of the Ministry of Agriculture here regarding the decreasing of the size of fish permitted for fishing? No. The issue is complicated – EU directives have introduced a ban on rejection – i.e. discarding the unwanted catch, and the Ministry has decreased the size of the fish permitted for fishing. Thus does man wish to destroy something the wind is helping to fix? He probably doesn’t but… Let me cite a story here as warning. Giovanni Caboto, sailing under the British flag, discovered in 1497 Labrador and Newfoundland and, in his sailing diaries, described, among others, the incredible amount of fish – there were so many that the sailors caught them by the bucketload – these were all codfish. The later discovered Newfoundland school of fish was even larger and seemed to be inexhaustible. The fishing industry experienced a bloom. It developed over the centuries until it had really gone over the top. To cut a long story short – in 1960, the cod population in the Atlantic dropped to 1.6 million tons, and 30 years later this was just 22,000 tons. In 1992 fishing for cod was banned in this basin. Today both of Canada’s provinces are among the (mildly put) less popular.
Do we want to fight the wind? Preferably not, we don’t have any hope – note that the energy of a 24-hour tropical hurricane is more or less the same as the amount of energy used annually by the French.