Zabieram po raz pierwszy głos, nie dlatego, aby temat nie był ciekawy, ale dlatego, że jest dla mnie trudny. Ostateczną decyzję o wejściu w projekt podjąłem w grudniu. Wahałem się długo. Nie jestem człowiekiem sportowym jak Tomasz Tarnowski. Cenię sobie życie wygodne, z przyjemnościami. Dobre jedzenie, wyborne czerwone wina, literatura klasyczna, barokowa muzyka i filmy o zabijaniu. Od czasu do czasu spotkanie z kolegami, w czasie których to spotkań omawia się kwestie istotne dla Świata i Europy. A tu nagle propozycja udziału w „Rzeźniku”. Konsultowałem się z żoną Karoliną, ale ona robi doktorat i powiedziała abym nie zawracał Jej głowy. I skoro nie ma ze mnie żadnego pożytku w domu to mogę biec, pod warunkiem, żebym nie zrobił sobie krzywdy, bo jak wiadomo jestem dosyć delikatnego zdrowia. Konsultowałem to z kolegami, ale i tu nie znalazłem zrozumienia i wsparcia. W sumie nic nowego. Jak człowiek ma problem to zostaje z nim sam. Dokładnie tak samo jest, jeśli chodzi o zrozumienie sensu życia.
Po długim biciu się z myślami podjąłem decyzję i zgodziłem się pobiec z Tomkiem. Dziś myślę, że była to decyzja błędna, ale nie ma już odwrotu. Klamka zapadła, kości zostały rzucone. Podjęcie decyzji to początek przygody w nieznane. Po początkowej euforii przychodzi otrzeźwienie dnia codziennego. Pierwsze spotkanie z ludźmi profesjonalnie zajmującymi się biegami uprzytomniło mi, że wszedłem w świat zupełnie mi obcy, świat rządzący się nieco innymi regułami życia. Jedzenie, picie, sen, ubieranie się, czynności wydawałoby się zwyczajne, a nawet banalne nabierają innego znaczenia. Technika oddychania, gimnastyka, proces wydalania, wchłaniania, słowem wszelkie metabolizmy ciała ludzkiego nabierają niezwykle ważnego znaczenia. Psychologia zawodnika, taktyka, strategia biegu, ale i wypoczynku – słowem wszechobecne planowanie, a nawet spiskowanie stają się podstawowym narzędziem myślenia, a dla mnie przetrwania. Dodać należy o zakupach związanych z bieganiem: buty, bielizna, skarpety, koszulki, batony, żele, napoje, okrycia głowy itd., itd. – są inne i nieodzowne. Podsumowując: jest wiele rzeczy, spraw do poznania i przemyślenia. Ale to, co najważniejsze, to my sami; nasze ciało, mózg, nogi, stopy, plecy, ramiona, szyja, słowem wszystko co boli, cierpi, poci się, boi bólu, zmęczenia i nadmiernego wysiłku – zaczynają być inne i są ciągle do odkrywania. I jeszcze ten lęk przed przegraną oraz świadomość własnej ułomności i kruchości. Ten ostatni fragment emocji zrozumieją tylko mężczyźni; my ostatecznie jesteśmy tacy delikatni.
Po zdaniu sobie sprawy z tych skomplikowanych zawiłości, trudności i kłopotów dochodzę do wniosku, że decyzja o wzięciu udziału w biegu była pochopna a dzisiaj bolesna. Ale skoro słowo padło, nie ma już odwrotu. W kolejnych odsłonach podzielę się wszystkim, czego się dowiedziałem i jeszcze zapewne dowiem w trakcie tej przygody.
Jedno mnie pociesza: że cel, który przyświeca projektowi Tomka, jest szczytny i wart poświęcenia, o tym trzeba powiedzieć. To na razie wszystko, reszta w kolejnych wpisach. Andrzej Zwara.
Translation Anna Meysztowicz
My decision, my dilemmas – Andrzej
This is the first time you are hearing from me, not because the topic bores me but because it is a difficult topic for me. I made the final decision to participate in the project in December. I hesitated for a long time. I am not a sporty person like Tomasz Tarnowski. I value a comfortable lifestyle with pleasures such as good food, exquisite red wines, classical literature, baroque music and movies about killing. Meeting friends from time to time, and discussing with them issues important to Europe and the world. And out of the blue comes the proposition to take part in the “Rzeźnik” ultramarathon. I consulted my wife Karolina but she is working on her PhD and told me not to bother her. And since I am of no use in the house I can run, as long as I don’t hurt myself because, as it is known, I am of quite frail health. I consulted this with my friends but found no understanding or support there. Nothing new, really. If you have a problem, you have to deal with it on your own. It is exactly the same when it comes to understanding the meaning of life.
After a long battle with my own thoughts I made the decision and agreed to run with Tomek. Today I think that this was the wrong decision, but there is no backing out now. The penny has dropped, so to speak. This decision is the beginning of a journey into the unknown. After the initial euphoria comes the blunt reality of everyday life. My first meeting with professional runners made me realise that I have entered a totally alien world, a world run by different rules of life. Eating, drinking, sleeping, getting dressed –activities that would seem normal, banal even, take on a new meaning. Breathing technique, gymnastics, the process of excretion, absorption, in a word all the metabolic process of the human body, take on an extreme significance. The psychology of the competitor, tactics, the strategy of running but also of rest – in a word omnipresent planning, and even plotting, become the fundamental tool for thinking, and for me – for survival. I should add something about the shopping associated with running: shoes, underwear, socks, t-shirts, bars, gels, drinks, hats, etc., etc. – these are different and indispensable. To conclude: there are many things, issues to acquaint oneself with and think through. But what is most important is us: our body, brain, legs, feet, back, shoulders, neck – in a word everything that hurts, suffers, sweats, fears pain, exhaustion and excessive physical effort – begins to change and continues to be discovered. And add to this the fear of losing and the awareness of your own flaws and frailties. This last fragment of emotion can only be understood by males; it is us, in the end, who are so delicate.
After realising these complicated intricacies, difficulties and problems, I come to the conclusion that the decision to participate in the run was hasty and today, painful. But since I gave my word, there is no turning back. In my subsequent entries I will share with you everything that I have learned and will surely still learn during this journey.
One thing cheers me up: that the goal of Tomek’s undertaking is noble and worthy of sacrifice, that has to be said. That is all for now, you will learn more from my subsequent entries.
Andrzej Zwara